Ciężkie treningi robią swoje i o blogu trochę zapomniałem. W tekście dowiecie się dokładnie dlaczego :) Nadrabiamy zaległości.
Lipiec jest chyba jedynym miesiącem w sezonie, na który nie mieliśmy zaplanowanego ani jednego startu. Przerwa przyszła w samą porę, jest czas odpocząć od trudów ścigania i naładować baterie przed ostatnią częścią sezonu. Głównym wyzwaniem jest oczywiście Tour de Pologne, na czym w pełni koncentrują się moje przygotowania. Treningi idą dobrze, zdrowie dopisuje, forma zwyżkuje i chyba wszystko zmierza w najlepszym kierunku.
Ostatnio trenowałem głównie w domu na całkiem przyzwoitej intensywności. Do 20 lipca przejechałem na rowerze równe 60 godzin, więc chyba nie jest źle. W tygodniu wychodziłem na jazdę przez 5-6 dni po 4-5 godzin na jednostkę i nie krócej. Tak wyglądał pierwszy etap szlifowania formy. Drugi rozpocząłem w poniedziałek, od wyjazdu do Białki Tatrzańskiej do Michała Podlaskiego. Tym razem skracam nieco dystans i podkręcam tempo, bo najwyższa pora pobudzić organizm do większego wysiłku przed Tour de Pologne. Na pewno z 2-3 razy wyjadę zmierzyć się z Tatrami, a przy okazji zrobię rekonesans górskich etapów TDP. W weekend, w ramach podsumowania, wezmę udział w amatorskim wyścigu Tatra Tour. Zresztą nie ja jeden z ekipy :) Później już powrót do domu i odliczanie do wielkiego startu, kto wie czy nie najważniejszego w tym sezonie.