Po znikomej przerwie po Tour de Polognje, jutro startujemy w kolejnym, niełatwym wyścigu etapowym. Zmęczenie dało się we znaki, ale powinien dać radę!
Od Tour de Pologne minęły cztery dni, a ja tak na dobre nie zdążyłem jeszcze wypocząć. Wyścig skończył się w sobotę, do poniedziałku zostałem w Krakowie, następnie pojechałem do Czech, natomiast już jutro rozpoczynamy z ekipą Czech Cycling Tour. Cały czas ruch, że nie ma kiedy odsapnąć ani nawet zrobić dłuższego treningu. Oczywiście po tygodniu jazdy na TDP byłoby to szaleństwo, dlatego dopiero dzisiaj wyszedłem potrenować tylko na dwie godziny.
Jak już wspominałem, na dzień dzisiejszy nie jestem w pełni świeży i nie wiem czy dojdę do siebie na sto procent. Mimo wszystko, mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze, bo Czech Cycling Tour to nie jest start, który można tak po prostu odpuścić. Jadą silne ekipy prokontynentalne i parę worldtourowych, więc warto pokazać się z dobrej strony.
Na pewno zapowiada się całkiem interesująca jazda. Zaczynamy od drużynowej jazdy na czas, konkurencji o tyle ciekawej, że w obecnym składzie jeszcze nigdy nie mieliśmy z nią styczności, a nawet nie zdążyliśmy wykonać specjalnego treningu. Nie mogę się już doczekać, jak to pójdzie. Jeśli chodzi o kolejne etapy, to przed nami częsta i długa jazda pod górkę. Sam lekko się krzywię, gdy pomyślę o trzecim etapie, bo w poprzednich latach, zawsze miałem problemy, zwłaszcza na końcówce. Mamy jednak w ekipie Pawła Franczaka, Michała Podlaskiego i Hiszpanów, którzy stanie powalczyć o wysokie lokaty. Mi prawdopodobnie przyjdzie wojować na odjazdach i wspierać ekipę w realizacji wspólnych celów.