BLOG / Paweł Franczak

Franczak: moje najlepsze Tour de Pologne

Jakby oceniać moje Tour de Pologne przez generalkę, to nie powaliłem na kolana. Nie o końcowy wynik tutaj chodzi. Dlatego ze wszystkich występów w TDP, tegoroczny oceniam najlepiej. Jeszcze nigdy nie pojechałem tak dobrze wyścigu worldtourowym. 

Dobry nastrój zawdzięczam kolegom z kadry narodowej. Na co dzień nie spędzamy ze sobą wiele czasu, nie jeździmy razem wyścigów, z niektórymi nawet dobrze się nie znamy, mimo to potrafiliśmy stworzyć na trasie dobrze funkcjonujący kolektyw. Nikt nie patrzył na indywidualny wynik i ugranie czegoś więcej dla siebie. Priorytet zawsze stanowiła drużyna, dzięki czemu trochę namieszaliśmy.

W polskiej ekipie każdy znał swoją rolę Najpierw chciałem spróbować się w ucieczkach, ale widząc, jak  prezentują się chłopaki stworzeni do takich akcji, nie zamierzałem wychodzić przed szereg. Pozostało czekać na końcówki. Jak się okazało, słusznie.

Najmilej będę wspominał trzeci etap. Do tej pory w wyścigach worldtourowych nigdy nie potrafiłem się wbić do pierwszej dziesiątki. Na finiszu w Katowicach byłem dobrze ustawiony przed szybkim finiszem z peletonu i chociaż takie końcówki nie zawsze są dla mnie korzystne, przekroczyłem metę na ósmym miejscu.  

Ale nie wszystko poszło idealnie. Pod koniec drugiego etapu wypracowałem dogodną pozycję, która pozwalała myśleć o czołówce. Niestety, akurat w kluczowej chwili doszło do kraksy i plan spalił na panewce.  Na pocieszenie, nie odniosłem poważniejszych obrażeń i mogłem jechać dalej na pełnych obrotach (i dzień później dojechałem ósmy :) )

W pierwszych dniach noga dobrze podawała, raz nawet zajmowałem niezłe szesnaste miejsce w generalce.  W górach, tak jak się spodziewałem, limit szczęścia się wyczerpał. Nie rozpaczam nad tym, bo naprawdę dałem z siebie wszystko.

Premierowy górski etap nie  rozegrał się z tempa jak zazwyczaj, a na skokach. Trafiłem do grupki z Pawłem Poljańskim, Michałem Kwiatkowskim, Przemkiem Niemcem i Michałem Gołasiem, razem próbowaliśmy doścignąć czołówkę i poprawić sytuację w generalce, lecz specyfika jazdy, nie pozwoliła na wiele.

Następnego dnia koszulki były już rozdane, więc planowaliśmy dostać się w odjazd i nadrobić trochę na rundach w Zakopanem. Myślałem, że po dojściu ucieczki po 10 kilometrach gonitwy na podjeździe pod Ząb, peleton nas odpuści. Tak się jednak nie stało i przy końcówce zostaliśmy wchłonięci przez przerzedzoną grupę.  W wyniku tej akcji byłem tak zakwaszony, że nie załapałem grupy na końcówce podjazdu.  

Nie wiem co o tym sądzicie, ale według mnie, lepiej być w dziesiątce na worldtourowym wyścigu niż wygrać jeden z wielu w Polsce. W swojej jeździe z rok na rok dostrzegam progres. Rok regularnego ścigania na najwyższym poziomie i będę w stanie rywalizować z najlepszymi na równej nodze :) Nie mogę się doczekać, aż z ActiveJet Team dołączymy do drugiej dywizji :)

O mnie

ksywka
Franek
największy sukces
Zwycięstwo w Pucharze Uzdrowisk Karpackich
marzenie
Mieć szczęśliwą rodzinę, dom i zarabiać na życie jeżdżąc na rowerze
więcej
Tweets by Paweł Franczak

Autorzy